środa, 12 czerwca 2013

Córki Kapelusznika

Szkic liczy sobie około siedmiu lat.
 Nie mogę ukończyć tej ilustracji - albo kolory są nie takie, albo zły papier... męczy mnie przerysowywanie co rusz oryginału.Kserowanie szkicu na papier odpowiedni do malowania też odpada (tak twierdzą pracownicy punktów drukarskich). Zaś sam szkic (szkic tuszem, A3) uważam, za całkiem udany, więc po tylu latach zdecydowałam się go puścić w świat.


Zapraszam do "Ruchomego Zamku Howla" pióra pierwszej damy fantasy, Diany Wynne Jones:

"W krainie Ingarii, gdzie siedmiomilowe buty i płaszcze-niewidki istnieją naprawdę, pechowo jest się urodzić jako najstarsze z trójki rodzeństwa. Wszyscy wiedzą, że ty pierwsza poniesiesz klęskę, i to najgorszą. jeśli cała trójka wyruszy szukać szczęścia.

Sophie Kapeluszniczka była najstarsza z trzech sióstr. Nie była nawet córką biednego drwala, który mógł jej zapewnić jakieś szanse na sukces. Jej rodzice, ludzie zamożni, prowadzili sklep z damskimi kapeluszami w kwitnącym miasteczku Market Chipping. Matka Sophie zmarła, kiedy dziewczynka miała dwa lata, a jej siostrzyczka Lettie zaledwie rok. Ojciec poślubił najmłodszą sprzedawczynię w sklepie, ładną blondynkę, Fanny.


Fanny wkrótce urodziła trzecią siostrę, Martę. Sophie i Lettie powinny wtedy zmienić się w Brzydkie Siostry, ale w rzeczywistości wszystkie trzy wyrosły na bardzo ładne panny, chociaż Lettie uważano za najpiękniejszą. Fanny jednakowo dobrze traktowała wszystkie trzy siostry iani trochę nie faworyzowała Marty.


Pan Kapelusznik był dumny ze swoich trzech córek i posłał wszystkie do najlepszej szkoły w mieście. Sophie uczyła się najlepiej. Dużo czytała i bardzo szybko zdała sobie sprawę, że jej przyszłość zapowiada się nieciekawie. To ją rozczarowało, ale na razie 'dzielnie opiekowała się rodzeństwem i przygotowywała Martę, żeby w odpowiednim czasie wyruszyła szukać szczęścia.


Dwie młodsze siostry często skakały sobie do oczu. Lettie bynajmniej nie pogodziła się z faktem, że jako drugą w kolejności czeka ją najgorszy los po Sophie.
- To niesprawiedliwe! - krzyczała. - Czemu Marta ma dostać wszystko, co najlepsze tylko dlatego, że urodziła się ostatnia? To ja poślubię księcia i już!
Na co Marta zawsze odpowiadała, że ona wcale nie musi za nikogo wychodzić, i tak będzie obrzydliwie bogata.


Potem Sophie odciągała od siebie skłócone dziewczynki i cerowała im sukienki. Bardzo zręcznie radziła sobie z igłą. Z czasem zaczęła również szyć stroje dla sióstr, Pewna ciemnoróżowa kreacja, którą uszyła dla Lettie, na Majowe Święto, zanim ta opowieść naprawdę się zaczyna, zdaniem Fanny wyglądała tak, jakby pochodziła z najdroższego sklepu w Kingsburry."



Którą z sióstr polubiliście?
(Brak kolorów zaburza istotną rzecz - nie widać, że Sophie jest rudzielcem.)
Chociaż ubóstwiam ekranizację Miyazakiego, to jednak książkowa wersja mnie ujęła znacznie bardziej. Przez wiele lat nie ruszałam się bez niej z domu - służyła mi za swego rodzaju talizman.

Cudowna muzyka Joe Hisaishi:


7 komentarzy:

  1. Taki niewykończony szkic to też fajna pamiątka. Chyba obstawiam rudzielca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Właśnie sobie uświadomiłam, że z tego fragmentu nie wiele wiadomo o Lettie i Marthcie, a one też są niezłymi aparatkami. Każda z nich miała zupełnie inną wizję "szczęścia" niż ich matka. I Sophie.

      Ale również uwielbiam Sophie ;)

      Usuń
  2. Ani nie czytałam,ani nie oglądałam niestety. Szkic ma swój urok, faktycznie jest bardzo dobry:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj! Obejrzyj! Dwie niemal zupełnie różne historie! :D

      Trzon fabularny jest mniej-więcej taki sam. Zła Wiedźma z Zachodu odwiedza sklep z kapeluszami i częstuje boru ducha winną Sophie zaklęciem, które ją zamienia w staruszkę.
      Sophie ucieka z domu i trafia do rezydencji siejącego grozę czarnoksiężnika (ponoć się żywi sercami dziewic) - do Ruchomego Zamku wędrującego wzgórzami.
      Czarnoksiężnik okazuje się być czarującym narcyzem z kilkoma poważniejszymi problemami (min. z zazdrosną byłą kochanką - Wiedźmą z Zachodu, z misjami zleconymi przez króla).

      Książka bardzo angielska i dydaktyczna w nie nachalny sposób. :D

      Usuń
  3. W filmowej wersji brakowało mi tego czaru Hauru - jego reputacji babiarza, pomyłki sióstr kapeluszniczek. No i oczywiście samej Sophie. Wyszła okropnie blado na tle książki. Nawet Kalcyfer był taki... zimny. Bardzo lubię studio Ghibli, oglądam "Zamek..." przynajmniej raz w miesiącu, ale książka się do tego nie umywa.

    PS. Morgan wymiata.

    ~kusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się.
      Książkowy Hauru ma więcej... galanterii? Z próżnością mu do twarzy, tak, ale to jego spory z Sophie wyciągały temperamenty obojga. :P Jego docinki w stronę Sophie itp.
      Bardzo lubiłam książkowe siostry - stąd ilustracja - a na nich się opierała cała fabuła: kiedy Ghibli zdecydowali, że skupią się na klątwie Sophie, starości i tajemnicy Howla musieli (a szkoda) wyciąć siostry :(... Przynajmniej z Macochy zrobili podstępną zdrajczynię bardziej wyraźnie niż w książce (Diana zostawiła tę postać czytelnikowi do oceny - dużo zależy od interpretacji).
      Ekranizacja Studia jest tylko ekranizacją - na motywach powieści.

      Usuń
    2. P.S. Tak, Morgan wymiata szczególnie w tej innej postaci... :P

      Usuń