środa, 24 kwietnia 2013

Sneek pick!



Z mojej planowanej serii ilustracji dotkniętych z Sagi o Ludziach Lodu.
Schnący numer szósty: Tula i Heike. 
Jeszcze sporo do ukończenia, ale jestem na razie zadowolona z kierunku do którego ilustracja zmierza. 

Korzystam z nowego płynu maskujacego! Serdecznie polecam lateks z firmy Maimeri! 
Mam odrobinę doświadczenia z różnymi płynami maskujacymi - ogólne wrażenie: mało wydajne, nieprzyzwoicie szybko zasychają w słoiczkach i są DROGIE! 
Niestety również potrzebne do pracy...
Zaryzykowałam ostatnio kupując lateks z Maimeri i jestem zachwycona! 


Konsystencja jest nieco rzadsza od tego, do czego przywykłam, jednak dzięki niej mniej lakieru zostaje na pędzlu, a więcej trafia na kartkę. Kryje solidnie. Zasycha na jasno-niebieski kolor. 
Łatwiej go ściągnąć z papieru niż na przykład płyn firmy Daler Rowney.


Najbliższe plany

Rysując Ulvhedina i Ingrid zastanowiło mnie, że byli jedyną parą następujących po sobie dotkniętych, którzy traktowali się po przyjacielsku, jak kumple po fachu.

Zwykle, kiedy starszy dotknięty ma w kolejnym pokoleniu następczynię, wówczas zmienia się w grzmiącego niepokojem i dobrymi radami patrona. Zero zabawy! Same nakazy!

Tylko Ulvhedin i Ingrid potrafili - w granicach rozsądku - miło spędzać razem czas, zupełnie bez skrępowania wykorzystując swoje niesamowite zdolności.



Sol i Tengel? - ona sprawiała, że przybranemu ojcu co rusz opadała szczęka! I to ze względów moralnych, ale to też jego wina, gdyż zakazywał jej czarów, które leżały w jej naturze: ergo nie pozwalał jej być sobą!

Natomiast sam - hipokryta! - zarabiał na życie i zyskiwał prestiż dzięki czarom!

Moim zdaniem za dużo czasu zajęło mu odkrycie, że również siostrzenica mogłaby odnosić sukcesy przyuczona do jego profesji...

Tula i Heike? - he, he, he, ponownie relacja mentor-posłuszna uczennica. On sumiennie pilnował by Tula tylko niczego nie zmalowała, zupełnie zapominając o incydencie pewnej Wiosennej Ofiary...

W efekcie jako-takie uznanie swoich wzajemnych możliwości nastąpiło dopiero, kiedy byli bardzo dojrzałymi ludźmi...

Te rozmyślania urodziły kolejny pomysł: dotknięci w parach.

I - Hanna i Grimar

II - Tengel i Sol

III - Trond i Kolgrim

IV - Ulvhedin i Ingrid

V - Mar i Solve

VI - Heike i Tula

VII - Ulvar i Benedicte

VIII - Tova i Halkatla

(Nie mam ochoty rysować Erlinga S., no, chyba, że w wersji "pokonany przez Halkatlę", ale taki obrazek będzie musiał mieć łatkę cenzury, więc... sobie odpuszczę... na razie przynajmniej...)

Zapraszam!

Isfolket Valley

Ruszam z publikacją przygotowywanego od jakiegoś czasu cyklu ilustracji "Czarownice i Czarnoksiężnicy" / "Witches and Warlocks".

Pomysł na serię narodził się wieki temu, ale niestety moja wola tworzenia jakoś nieprzyjemnie utożsamia się ze Scarlett O'Harą ("Och, pomyślę o tym jutro...") - dzięki temu mam tysiące szkiców pochowanych po szufladach lub spisanych hasłami pomysłów na ilustrację. Zaś samych prac - zero.

Zaczęłam od lustracji do "Sagi o Ludziach Lodu" ["Sagen om Isfolket" - norw.] - ochłonęłam z zainteresowania lekturą lata temu, jednak moja mama niedawno sięgnęła po ten tytuł, a dawne wyobrażenia do mnie wróciły z całą wyrazistością.

Otwieram temat SoLL jednym z bardziej mistycznych miejsc Sagi - Doliny Ludzi Lodu.



Praca znajduje się również w mojej galerii na DeviantARTcie! 


W tomie "Kwiat wisielców" [Galgeblomsten - norw.] troje krewnych wyrusza do doliny z której wywodzi się ich ród. Wyprawę inicjuje młody badacz, Szwed, Dan Lind, którego interesuje historia, owszem, ale przede wszystkim ma zamiar poszukać ciekawych okazów botanicznych.
 Czy tego chce, czy nie chce do wyprawy przyłącza się para dotkniętych, przedstawiciele dwóch pokoleń, którzy urodzili się naznaczeni dziedzictwem zła (nie jestem przekonana, czy to takie "zło" potrafić skutecznie czarować i nie borykać się z wyrzutów sumienia...) - wuj Ulvhedin oraz równolatka Dana - wiedźma Ingrid.
Oni zresztą również szukają w dolinie szczególnej rośliny, tak zwanego kwiatu wisielców...

Well, ilustracją nawiązałam do tej nocy, gdy zwiedźmieni kuzyni mogli się wreszcie pobawić w ważenie szczególnych eliksirów...

Witam!

Wreszcie się w sobie zebrałam dostateczne pokłady cierpliwości (po trzech miesiącach przygotowań...) by ogarnąć meandry blogspota.

Blog będzie miał charakter rzemieślniczo-artystyczny. Chcę się podzielić (i co tu kryć: zareklamować) swoje prace. Troszkę tego jest: malarstwo, rzeźba, fotografia, literatura, ale przede wszystkim ilustracje.
Jeżeli pojawią się zainteresowani mogłabym przygotować kilka tutoriali z malarstwa akwarelowego.

Chwilowo, na poły z lenistwa, na poły z braku czasu, blog będzie prowadzony po polsku, później/niedługo chciałabym uskuteczniać wersję dwujęzyczną.

Zapraszam do śledzenia mojej strony(stalkingmania?) i za zainteresowanie dziękuję!

 Moja galeria deviantART