poniedziałek, 25 listopada 2013

Animacja dla konesera

Na listopadowe, deszczowe wieczory (lub poranki) polecam filmy Makoto Shinkai.

Makoto został okrzyknięty "nowym Miyazakim", gdyż podobnie jak Hayao wprost z ekranu oplata widza magią. Jego filmy trzymają w napięciu, chwieją się na granicy czynów, życia realnego i wewnętrznych przemian bohaterów. Najbardziej subtelne dialogi prowadzą obrazy i melodie - to słowa zdają się być jedynie uzupełnieniem historii.

Wizualnie Shinkai stawia na efekty, pełną gamę kolorów i głębokość cieni. Jego pejzaże są nasycone barwą i nastrojowością, czasami sprawiają wrażenie przytłaczających ogromem przestrzeni. Autor żongluje symboliką. Przykładowo bohater oglądający gwiazdy - ogląda gwiazdy, ale tak, jakby nie istniał płaszcz atmosfery, a żeby ujrzeć całą galaktykę wystarczy jedynie odchylić głowę.
I pomarzyć...


Najszerzej znanym filmem Makoto Shinkai jest "5 centymetrów na sekundę" w ramy którego wpisują się trzy krótsze historie: "Kwitnące Wiśnie", "Kosmonauta" i "5 centymetrów na sekundę". W tym anime można zaobserwować - jak rzadko kiedy w filmach! - jak imponującą rozciągłość geograficzną ma Japonia: mieszkańcy południowej wyspy żyją w klimacie zwrotnikowym, w wolnym czasie surfują, rosną tam palmy, a tym czasem północne miasto Sapporo było gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich!

 Obraz przyniósł Shinkai uznanie i rozpoznawalność, reżyser uprzednio kojarzony z prostą (ale ujmującą) animacją "Ona i jej kot" został wyniesiony do rangi mistrza.
Film:



Wiele w tych filmach melancholii: pogoni za "szczęściem" i zapętlenia się w gonitwie. Czasami postaci są zbyt zapatrzone w swoje utopijne niebiosa, gwiazdy, idee by dostrzec co mogliby zyskać żyjąc tu i teraz, w rzeczywistości.
To kino smakuje goryczą, którą bohaterowie starają się zamaskować słodyczą swoich ideałów, marzeń, nie godząc się na zaakceptowanie aktu, że Raj Utracony już dawno - nieodwracalnie - utracili.  Kiedy ta prawda do nich wreszcie dociera, przychodzi czas na refleksje...

Chociaż szkielet fabularny większości historii jest podobny, motywy i osobowości bohaterów, otoczenie czy tło interakcji sprawiają (oraz bajeczna oprawa wizualna!), że każdy film spod ręki Makoto jest wyjątkowy.


Moim faworytem jest najnowszy film "The Garden of words" / "Kotohai no Niwa", który przoduje zarówno pod względem fabuły, jak i graficznym. Istny hołd dla deszczu! 

O składowych fabuły prosto:
1 zwyczajny chłopak z bagażem problemów,
1 zwyczajna dziewczyna z własną tajemnicą,
2n pora deszczowa i letnie, wilgotne poranki.
Polecam!


1 komentarz:

  1. Fabuły jak fabuły, mnie urzeka światło w tych dziełkach, jest naprawdę bajkowe.

    OdpowiedzUsuń